A może by tak rzucić to wszystko i zamieszkać w Hiszpanii?
Zastanawiałeś się kiedyś, po co w ogóle uczysz się języka hiszpańskiego? Wiele osób robi to dla własnej satysfakcji, aby się rozwijać i mieć poczucie dumy z własnych osiągnięć. Jednak większość osób ma zawsze jakiś bardzo sprecyzowany cel – często jest nim wyjazd do Hiszpanii. Na temat mojego kraju krąży wiele stereotypów, zwłaszcza wokół hiszpańskiego stylu bycia. Czujesz czasem, że chciałbyś rzucić wszystko i zamieszkać w Hiszpanii? W takim razie przeczytaj mój dzisiejszy wpis na blogu! Udanej lektury! ¡Disfruta leyendo!
Jaki hiszpański musisz w ogóle znać aby zamieszkać w Hiszpanii?
Wiem, że to bardzo przewrotne pytanie, ale już wyjaśniam, co mam na myśli! Chodzi o to, że w Hiszpanii obowiązują cztery oficjalne języki. To troszkę inna sytuacja niż w Polsce, gdzie w niektórych gminach obowiązują tzw. języki pomocnicze (m.in. białoruski, litewski, czy kaszubski). W Hiszpanii można wyróżnić:
- Castellano – możemy nazwać go kastylijskim. To główny język, który zwykle mamy na myśli, gdy mówimy o „języku hiszpańskim”.
- Gallego – czyli galicyjski, który używany jest głównie w Galicji.
- Catalan – coraz popularniejszy język kataloński, używany w Katalonii (możesz go usłyszeć np. w Barcelonie). W tym języku swoje wybitne powieści pisze Jaume Cabré.
- Euskera – to język Kraju Basków, który… ma najmniej wspólnego z hiszpańskim i dla wielu obcokrajowców jest czarną magią!
Czy musisz znać dany język, aby porozumiewać się w danym regionie? Niekoniecznie. Możesz śmiało wybrać się do Barcelony, nie znając katalońskiego. Oczywiście istnieje ogromna grupa osób, które posiadają katalońską tożsamość i kultywują ten język. Te osoby odczuwają wręcz pewien rodzaj odrębnościnarodowej (ale to bardzo skomplikowane zagadnienie na zupełnie inną okazję!). Jednak w zdecydowanej większości wypadków śmiało porozumiesz się „głównym” językiem hiszpańskim, czyli castellano. Dowodem niech będzie fakt, jak wielu obcokrajowców (w tym wielu Polaków) żyje, pracuje i często prowadzi swoje biznesy w Katalonii, nie znając tego języka.

Co kraj to obyczaj...
Bardzo często mam przygotowane różne polskie powiedzenia. Tym razem również znalazłam jedno, które mnie urzekło: „Co kraj to obyczaj, co rodzina to zwyczaj”. To bardzo trafne! Jeśli więc chcesz wyjechać do Hiszpanii, to musisz zwrócić uwagę na wiele różnic kulturowych. Wiem, że niektóre osoby mogą one na początku drażnić… Oczywiście nie jest to tak wielka przepaść, jak w przypadku Japonii, w której ludzie posiadają zupełnie inną filozofię życiową i styl bycia. Ale musisz mieć na uwadze, że w Hiszpanii również do wielu rzeczy będziesz musiał się przyzwyczaić (a może poczujesz się w tym kraju jak ryba w wodzie, kto wie!). Przykłady?
Dla wielu osób zderzeniem z rzeczywistością jest błyskawiczne skracanie dystansu. Nie jest tajemnicą, że w Hiszpanii mówimy sobie na „ty”. Spotkasz się z tym w sklepie, czy w restauracji. Okej, przywykłeś już o tego. I wtedy okazuje się, że również na uczelni do swoich wykładowców, czy promotorów będziesz mówić po imieniu! Tak, również do dużo starszych profesorów. Zawsze to dla mnie zabawne, gdy polscy znajomi z przerażeniem w oczach opowiadają mi, że nie mogą się przełamać przed powiedzeniem do swojego przyszłego teścia (w Hiszpanii nie mówimy to teściów „mamo” i „tato”), czy wykładowcy „Hej, Julio! Co u Ciebie?”. Musisz jednak mieć na uwadze, że to nie jest brak szacunku. To po prostu różnica kulturowa. Podobnym zderzeniem dla mnie był przyjazd do Polski, gdzie wszyscy mówią sobie „Pan, Pani”. Tak już jest i ma to swój urok!
Język językowi nie równy
Teraz coś, co dla wielu osób może być zaskoczeniem, czyli… język potoczny. Wszyscy wiemy, że język oficjalny, ten z podręczników i urzędów, różni się od potocznej mowy. A jednak za każdym razem jesteśmy tak samo zaskoczeni! Jeśli zdecydujesz się zamieszkać w Hiszpanii na dłużej, to na początku możesz (ale nie musisz!) mieć uczucie zderzenia ze ścianą. Ale absolutnie się tym nie martw – ten pierwszy językowy szok szybko mija. Jeśli uczciwie przyłożyłeś się do nauki języka, to wszystkie kolokwializmy bardzo szybko przyswoisz. Zresztą, nie chodzi tylko o pojedyncze wyrażenia, ale także o coś, co trudno nawet nazwać. Powiedziałabym, że to „rytm” rozmowy. Może nieco szybszy, mniej napięty… Szybko zobaczysz, co mam na myśli!
Pomysł na ten konkretny wpis na blogu pojawił się u mnie po rozmowie, którą odbyłam w trakcie Maratonu Hiszpańskiego. Temat był prosty: „Jak (w rzeczywistości) wygląda życie w Hiszpanii?”. A rozmawiałam o nim z dwoma wspaniałymi kobietami: Olą Lipą, czyli twórczynią kursów online o nauce j. hiszpańskiego, oraz z Karoliną Grad, autorką podręczników do nauki hiszpańskiego. Koniecznie obejrzyj tę rozmowę, aby poszerzyć swoją wiedzę!
Rozmowę możesz obejrzeć tutaj!
Oczywiście ten wpis potraktuj nieco humorystycznie. Nie będę ukrywać, że tytuł wpisu wziął się z tego, że zaskakująco wielu moich polskich znajomych powtarza „A rzucę to wszystko i wyjadę w Bieszczady”. To ja pytam: a czemu nie do Hiszpanii? 🙂